„Milczałam przez wiele lat, ale teraz już nie chcę więcej udawać, że wszystko jest w porządku. Mój mąż przez całe nasze małżeństwo porównuje mnie ze swoją mamą. Minęło już 20 lat od naszego ślubu, a on nadal porównuje i ja nadal jestem gorsza od jego matki. Zaczęło się od gotowania, że mogłabym ugotować takie pierogi jak teściowa…
Katarzyna Echt: Psycholog radzi
No to starałam się dorównać ideałowi i nawet poszłam do teściowej, żeby mnie nauczyła. Ona jest całkiem w porządku. Od zawsze się lubimy i wspieramy; teściowa pomagała mi bardzo dużo przy wychowywaniu dzieci, ale to ciągłe gadanie typu: kiedyś to kobiety potrafiły dogodzić mężczyźnie, posprzątać, uprasować, prowadzić dom (właściwe podkreślić), a teraz to wszystko jakieś byle jakie. Na przykład moja mama to wszystko potrafi! No niech sama Pani powie, ile można tego słuchać?” – pyta Anka.
Pani Aniu, na samym wstępie pragnę pogratulować Pani wielkiej mądrości oddzielania ziarna od plew. To co robi Pani mąż prowadzi w zdecydowanej większości przypadków do złości lub wręcz nienawiści pomiędzy paniami. Jak na litość boską udało się Wam (Pani i Teściowej) zbudować normalne relacje przy tak intensywnych staraniach męża o Waszą wrogość? A swoją drogą po co on to robi? Ludzkie serce ma wiele tajemnic, a tajemnica serca Pani męża jest szczególni intrygująca. Oczywiście mogłaby Pani zapytać wprost: „Co chcesz moje ty Słoneczko ślubne uzyskać przez całe lata pomniejszając moją wartość i to jeszcze w porównaniu do Twojej matki?” Wątpię jednak, czy zechce odpowiedzieć na tak zadane pytanie. Istnieje wszak możliwość, że Zenek (sama dałam mu imię) nie wie co czyni.
Z Pani listu zrozumiałam, że nie zamierza Pani konkurować z teściową o palmę pierwszeństwa w robieniu pierogów. Zamierza Pani jednak walczyć o należny szacunek. Dlatego to, co może Pani zrobić, to ponazywać uczucia, jakie wzbudza zachowanie męża i powiedzieć mu o tym.
Po pierwsze porównanie typu: „ktoś jest lepszy od ciebie" oznacza że: * ty jesteś gorsza, * nie wystarczasz mi, chcę kogoś innego (lepszego), * ja jestem lepszy od ciebie.
Jest pewien typ ludzi, którzy próbują podnieść własne samopoczucie poniżając innych. Ponieważ jednak taki manewr nie przynosi oczekiwanych skutków (nie czują się lepsi!), więc próbują wciąż od nowa z nadzieją, że jeśli będą dość często poniżać innych, to sami urosną. Tymczasem mam wrażenie, że przez dwadzieścia lat Zenek nie urósł nic a nic (w sensie duchowym), a mimo to tkwi w powtarzaniu zachowania, które niszczy Wasz związek. Tak więc przygotowanie do zasadniczej rozmowy z mężem warto zacząć od powiedzenia mu, co Pani czuje, kiedy on robi to, co robi: złości mnie, czuję się poniżona, moje starania wyrzucasz do kosza więc czuję się niesprawiedliwie potraktowana i najważniejsze, że czuję się nie kochana i nie akceptowana. Tymczasem mam prawo jak każdy człowiek do miłości i akceptacji. Nie jestem Twoją mamą i nigdy nianie będę. Jestem sobą więc może zechcesz mi powiedzieć co Cię skłoniło do małżeństwa ze mną, bo to, że nie jestem, Twoją matką raczej wiedziałeś?
Takie teksty zmuszają do refleksji lub obnażają złą wolę. W pierwszym przypadku mąż spróbuje z tą wiedzą (o Pani uczuciach) coś zrobić. I jeśli nawet w pierwszej chwili trzaśnie drzwiami, to wciąż jest nadzieją, że przestanie porównywać, a może nawet przeprosi? Myślenie i wyciąganie wniosków z własnych zachowań jest konieczne do wzrastania i rozwoju. Ten, kto nie myśli i nie wyciąga wniosków staje w miejscu, a w konsekwencji cofa się.
Niestety istnieje także wersja pesymistyczna. Może się zdarzyć, że zamiast „przepraszam, nie zdawałem sobie sprawy” usłyszy Pani „coś ty się nagle zrobiła taka wrażliwa, na żartach się nie znasz?” albo „niestety muszę ci wypominać, bo przez tyle lat nie nauczyłaś się jak porządnie gotować, sprzątać itp.” W tym wypadku naprawdę zrobi się problem, bo Zenek zdeklaruje się jako domowy tyran. Takie zachowanie na dłuższą metę jest po prostu znęcaniem się nad drugim człowiekiem.
Cokolwiek wyjdzie z tego sprawdzianu, pojawi się pytanie, co z tym zrobić?
Każdy z nas otrzymał życie w darze, a nie za karę. Nie może więc być tak, że jedno życie niszczy drugie życie, chyba, że się na to zgadzamy. A przecież Pani się na to nie zgadza! Pomyślałam sobie więc, że może Pani każde porównanie męża obśmiać. Na przykład komentować w stylu: „o wyraźnie słyszę, że stęskniłeś się za mamą, dziś wieczór masz wolne, możesz ją odwiedzić i pozdrowić ode mnie”. Może Pani również na odkurzaczu, przed nakryciem męża do obiadu itp. przygotować eleganckie kartki z napisem: „Certyfikat od teściowej” lub „Zatwierdzone przez mamusię” czy coś w tym rodzaju. Namawiam przy okazji do wcześniejszego przygotowania sobie „odzywki”. Nie ma ranić, ma „obśmiać” zachowanie, a nie człowieka. Słyszałam kiedyś, że nie ma skuteczniejszego sposobu obrony niż sankcje satyryczne. Istnieje nawet taka metoda pracy terapeutycznej, która doprowadza trudne sytuacje do absurdu, tym samym stają się śmieszne. Zachęcam do tego właśnie sposobu myślenia, ponieważ da on Pani ochronę, a mężowi informację za każdym razem, że nie wolno ranić.
Każda rodzina „tańczy swój taniec” nie zawsze zdając sobie sprawę, że można go zmienić. Kiedy uczyłam się swojego zawodu pracowałam nad trudnym zachowaniem mojego syna, który ciągle zostawiał otwarte szafki, w kuchni, w regałach, wszędzie. Drażniło mnie to i złościłam się. W trakcie pracy mojej grupy szkoleniowej wypracowaliśmy sposób na szafki: Ponaklejałam na drzwiczki w całym domu plakaty ulubionej przez syna Metaliki w taki sposób, że plakat był widoczny po zamknięciu szafki. I co? Pomogło!!! Czego i Pani życzę z całego serca.
KATARZYNA ECHT
tel. kom. 501 242-691