Na ogłoszony przez Urząd Miasta Iławy przetarg na kupno atrakcyjnej turystycznie działki po byłych zakładach drobiarskich przy ulicy Dąbrowskiego, przeznaczonej w zamyśle na hotel, przysłano ofert nie osiem, a tylko… jedną. Cud, że ktoś się połaszczył, bo rozgłaszać urbi et orbi jaka to Iława atrakcyjna inwestycyjnie, to jedno, a zetknąć zaś ów euforyzm z życiem, to drugie.
Leszek Olszewski
Niemniej z tego co zostało napisane, po sprawdzeniu, że potencjalna nabywczyni jest wiarygodna finansowo, przyjęto jej oświadczenie, że w ciągu pięciu lat od zawarcia umowy notarialnej wybuduje ona czterogwiazdkowy hotel na 100 pokoi, włączywszy w to centrum konferencyjne. Potem zaś planuje się dobudowanie do hotelu kompleksu rozrywki i odnowy biologicznej, ale już w luźnym czasokresie – np.150 lat. Termin bowiem określono mianem „dowolnego”, więc 150 lat mieści się na 100% w tej ramie czasowej. Dziwi w tym wszystkim to i owo.
Primo, że skutecznie odstraszono – jak się wydaje – znanego Ireneusza Słowika, przedsiębiorcę z Ostródy, który do niedawna był bardzo poważnie zainteresowany zainwestowaniem swoich pieniędzy w ów grunt. Nie ukrywał przy tym uczucia zdziwienia, że dość opornie podchodzili do tego iławscy notable miejscy, słowem decydenci inwestycji. W Ostródzie – utrzymywał – kontakt na linii potencjalny inwestor-miasto nacechowany jest szybkim i życzliwym urzędniczym podejściem do sprawy, tu zaś jakoś nie, więc sprawa skończyła się wymowną absencją zainteresowanego w przetargu.
Zamiast pana – okazuje się – będzie więc pani, a z babkami Iława ma średnie wspomnienia, gdy to one wykupywały jakieś parcele pod hotele itp. Należy jednak liczyć, że ten przypadek zatrze historycznie pejoratywne wspomnienia z niedalekich okolic Czapli, bo o nich naturalnie mowa. Chociaż w związku z ugruntowaniem się XXI wieku na planecie, trochę zdumieniem napawa pewna logistyczna perspektywa. Mianowicie czas, w jakim hotel ma powstać. W pięć lat to można postawić dwie do trzech wież o gabarytach Word Trade Center i od środka tak je wyposażyć, by prezentowały się jak wnętrze Mariott’a.
Stadiony na Euro (np. w Gdańsku) powstaną w dwa i pół roku, basen w Ostródzie budowano w niespełna rok, jakie więc tempo prac się przewiduje, że średniej wielkości hotelik zamierza ślamazarnie wytapiać się z martwych przez długie 60 miesięcy? Trzech robotników będzie przy tym chodzić pracując na pół etatu cztery razy w tygodniu? Coś tu za profesjonalnie perspektywa się nie rysuje, aż się prosi bowiem finalizacja prac przed rozpoczęciem wspomnianego Euro, które może być znakomitym zastrzykiem frekwencyjnym dla wszelkiego rodzaju noclegowni, a co dopiero tych lepszych, z nie zaporowymi cenami? Czterogwiazdkowa jakość zaś, to niejako gwarant powyższych norm.
* * *
Z innych spraw, to porobiło się tyle stron o Iławie w Internecie, że non stop można natknąć się na jakąś w miarę świeżą. Te oficjalne niestety nie prezentują się w zestawieniu z podobnymi w kraju zbyt okazale, a wręcz rażą czasem amatorszczyzną. Albo zapraszają wciąż na wydarzenie, które odbędzie się… 19 października br. o godz. 17:00, tudzież nierzadko mienią się najróżniejszymi błędami stylistycznymi. Ktoś nad tym wybitnie nie czuwa, a przypuszczam, że z podziwu dla np. instytucji Powiatu Iławskiego pracy swej nie świadczy.
Jednakże moim odkryciem tych dni jest witryna na pozór tyle mająca z Iławą wspólnego, co kosmodrom Bajkonur z firmą „Świniarski & Świniarski” (jeśli takowa istnieje). Jej adres to www.nasza-klasa.pl. Jest to kalka podobnych stron, które od dłuższego czasu biją rekordy popularności za oceanem. W skrócie pomysł polega na tym, że wyszukujemy na stronie swoje miasto, potem szkołę (podstawową, średnią, muzyczną itp.), tworzymy lub znajdujemy (wziąwszy pod uwagę lata naszego bytowania tamże) swoją klasę, zostawiamy na niej swój profil i „wyłapujemy się” tym sposobem momentalnie z koleżankami i kolegami, z którymi brnęliśmy w trudzie i znoju przez te chmurne i durne lata naszego „szycia”.
Zresztą nie zawężajmy znajomych do członków tej samej klasy czy rocznika, bo przecież kilka lat w szkole X czy Y to nie patrzenie w dwadzieścia twarzy na krzyż. Na witrynie dowolna osoba może do drugiej napisać, zamieścić fotki (swoje lub klasy), zadzierzgnąć dyskusję na szkolnym forum – pola aktywności są niebywałe. I tak to – jak np. w wypadku iławskiego LO tworzy się i każdego dnia pęcznieje społeczność od maturzystów z lat sześćdziesiątych do bieżących, a niektóre pamiątkowe fotki to wręcz perełki wyciągane z dna domowych archiwów – zresztą sami sprawdźcie.
Fenomen podobnych witryn jest trudny do oszacowania – na stronie LO znajdziemy księży – z Niemiec oraz misjonarza w Afryce, profesorów uniwersytetów, politechnik, absolwentów przebywających w Kalifornii, Austrii, Włoszech, Australii, o Polsce wzdłuż i wszerz nie wspominając. Taka iławska diaspora odnajdująca się po dekadach rozproszenia w chaosie. Zresztą inne szkoły (w tym nawet podstawowe) nie pozostają w tyle. Trochę bije to sentymentalizmem, ale gorąco zachęcam wszystkich, których jeszcze tam nie ma, do jak najszybszego nadrobienia zaległości i dopisania się do inicjatywy.
Kto wie, może czeka tam na ciebie mój drogi spragniona kontaktu szkolna miłość, która z niecierpliwością sprawdza codziennie kolejnych dochodzących do waszej alma mater, z nadzieją, że w końcu pojawisz się i ty? Internet to naprawdę cudowne narzędzie. Przekuwa w codzienność sprawy, które zwykle ożywają raz na pięć lat z okazji szkolnych jubileuszy, na których nie każdy przecież – z różnorakich względów może się pojawić. Na dziś na stronie zarejestrowało się już dobrze ponad milion internautów i Iława w tym zestawieniu prezentuje się świetnie. Kilkaset osób już odcisnęło tam swoją tożsamość i – poprzez aktywowanie indywidualnych kontaktów, liczba ta rośnie w lawinowym tempie. Po tym tekście liczę, że trend ów ulegnie jeszcze nasileniu – prasa to przecież czwarta władza i drugie obok USA supermocarstwo świata!
LESZEK OLSZEWSKI
opinie@kurier-ilawski.pl