Logo Kurier Iławski

Pierwsza strona
INFORMACJE
Opinie
Kurier Zdrowia i Urody
Papierosy
CENNIK MODUŁOWY
Ogłoszenia drobne
Ogłoszenia modułowe
Stopka
Wyszukiwarka
FORUM

Opinie
Dumne cztery pokoje burmistrza (oklaski)
Dekalog dla wyspy Wielka Żuława
Sezon na grzyby
Po co segregować odpady? Egzamin z dyscypliny
Czy teraz lubi się wracać do szkoły?
LGBT w radzie miejskiej Iławy?
Pozostały tylko obietnice
Epidemia paradoksu
Połowa wakacji minęła, nastroje raczej słabe
Burmistrz zamyka amfiteatr i ma spokój!
Nic się nie stało. Jedziemy!
Ciemność widzę!
Turystów może to nie irytować?
Śmieci nasze powszednie
Dziennik końca świata (7). Powrót do normalności
Ulica księcia Surwabuno
Ewa Wiśniewska, czyli „Powrót Smoka”
Na młode wilki obława…
Serdeczny szwindelek
Szkoda nas na szaszłyki, dlatego chłodźmy głowy!
Więcej...

Opinie

2006-08-30

W obliczu boskiego oblicza


Pisanie o Iławie staje się coraz trudniejsze, bo dosłownie nie ma o czym pisać, a o kim – jeszcze mniej. O sensowny temat tu równie trudno, co na targu w Teheranie o obraz Dziewicy Maryi bądź kogoś z jej rodziny – trzeba się nieźle nagimnastykować, by wreszcie z czymś ruszyć. Szczególnie w kontekście nieczepiania się np. głuchego, że nic nie słyszy.


Leszek Olszewski


Myślę tu zwłaszcza o osobie burmistrza Jarosława Spadochroniarza, choć akurat jego casus odpowiada bardziej sytuacji, gdy głuchy wyraziłby chęć objęcia posady dyrygenta orkiestry symfonicznej. I – jakimś cudem wybrany – całą kadencję brał pieniądze siedząc non stop w swoim gabinecie. Bo przecież jest głuchy, to jak ma prowadzić próby? A do tego nie widział na oczy partytury – co to za w ogóle dziwny wyraz, że nie idzie go wymówić?

Chociaż może podjęcie tematu sukcesji po głuchym nie jest najgorszym wyjściem z sytuacji, bo prowincjonalne wybory zbliżają się „wielkymy krokamy” – jak to mawia część populacji. Na kogo wstępnie postawić, gdyż zalewu kandydatów na pewno nie zabraknie? Teoretycznie łatwo wskazać triumfatora. Powinien to być człowiek inteligentny, elokwentny, o godnej reprezentanta miasta nr 1 fizjonomii, najlepiej z komunikatywną znajomością niemieckiego lub angielskiego.

Dobrze też gdyby umiał się naturalnie uśmiechnąć, bo to generalnie skraca dystans interpersonalny w wielu sytuacjach. Zwłaszcza w kontaktach z partnerami i kontrahentami z kraju i zagranicy. Tyle, że tak wyrysowany kandydat na 99,9% się nie pojawi, chyba, że namówicie na start w iławskich wyborach dajmy na to Dariusza Rosatiego. Poważnie jednak, to trudno mieć o ten fakt pretensje, skoro prezydent kraju spełnia około jednego z postawionych powyżej wymogów i może stąd zwłaszcza zagranicą szydzi się z niego wyjątkowo.

Ale wracajmy nad Jeziorak. Tutaj epoka wyszydzania szefa grodu chyli się – miejmy nadzieje – ku wiecznemu upadkowi. Cztery lata traumy wystarczy tu na całą przeszłą i przyszłą historię miasta. Memento więc jest – i drugi raz w podobne bagno elektorzy raczej nie wdepną. Komu więc powierzyć dalej ster stojącego od 2002 r. na mieliźnie okrętu „Iława” w obliczu bezwzględnie największych wyzwań w dziejach tutejszej lokalności?

Kiedy to – po raz pierwszy bodaj od czasów kontrybucji francuskiej po wojnie z Prusami w 1871 r. – rzeka pieniędzy może wpłynąć w tutejsze okolice szerokim strumieniem, jeśli mądrze i profesjonalnie podejść do sprawy. Kogo namaścić, by nie użerała się potem z tym człowiekiem nowo wybrana Rada Miasta i prawie każda jej komisja – bo jak o czymś nie zapomniał, to za miejskie pieniądze jeździł w prywatne wojaże. Uff! Był tu Meksyk, mimo biało-czerwonej flagi na masztach. Nie zabrakło nawet ludzi z telewizji centralnych, by to pokazać – nie zapominajcie łatwo o tym!

Postawcie więc może na jednostkę, która waszym zdaniem spełnia najwięcej spośród postawionych powyżej warunków. Puszczajcie zaś mimo uszu – traktując wręcz jako okoliczności obciążające – dziesiątki obietnic, jakie Janek, Franek czy Kazik będą wam składać. To tylko pusta przynęta by złapać jak najwięcej – nie bójmy się mocniejszego terminu – frajerów.

Tak jak daliście się złapać w 2002 roku – odświeżcie pamięć po raz kolejny i przeliczcie te wirtualne do dziś boiska na każdym osiedlu, mające rzekomo spaść jakimś cudem ceny mieszkań, możliwości zarobkowania jakie burmistrz wam stworzył. To tu miało się zarabiać i tu wydawać. Chwytliwych, absurdalnych i absolutnie bez szans na ziszczenie haseł i sloganów wówczas mu nie brakowało i kilka tysięcy ludzi dało się na owo pustosłowie bezprzykładnie nabrać.

Ale nauka – wierzę – nie poszła w las i „Wybór 2006” będzie miał tyle wspólnego z o cztery lata wcześniejszym, co Nowy Orlean z Nową Wsią. Zresztą jak chłopaki ruszą w bój, to sobie ich odpowiednio prześwietlimy pod kątem promili trzeźwości w przedwyborczych ulotkach i deklaracjach. Nie odwyknijcie tylko do tego czasu od czytania, bo to matka wszystkich mądrości.

Abstrahuję od gazet dla analfabetów w rodzaju „Faktu” czy „Super Expressu”, te to używają zaledwie 200 słów by dotrzeć do swoich czytelników. Jest to metodą zamierzoną – redagujący tabloidy mają bowiem chłodną świadomość grupy docelowej, do której są zaadresowane. Telewizyjne wiadomości podniosły ów próg do 700-800 wyrazów, dlatego może badania wykazały, że 70% odbiorców nie rozumie większości newsów.

Można by nad tym spuścić zasłonę milczenia, gdyby – o zgrozo – te same często jednostki nie decydowały o wynikach wyborów – lokalnych czy centralnych. Dlatego należy dbać o porost świadomości i krytycyzmu elektoratu, bo obiecać to można i nawet uczynienie Iławy stolicą Polski, ale tragedia zaczyna się, gdy ktoś idzie na nas w niedzielę zagłosować z tego powodu.

Poczekajmy więc trochę na mające nadejść przeciążenie jesienne, a póki co mamy trzy tygodnie lata i serwujmy letnie tematy. W Sejmie miesiąc temu postanowiono wymodlić się o deszcz i Najwyższy widać tak się wzruszył tą inicjatywą, że postanowił opady fundować nam dzień w dzień. Efekt tej boskiej nadgorliwości był i jest taki, że klęli na głos ci, którzy na sierpień zaplanowali urlopy oraz wysyp grzybów. Ich to aktualnie w lasach tyle, co pań lekkich obyczajów w Hamburgu bądź Amsterdamie.

I nagle – w obliczu takiego spełnienia intencji – zacząłem rozumieć katolicki pęd do mnożenia np. obrazów Matki Boskiej Częstochowskiej, tej z Fatimy, Lourdes czy Falenicy-Zdroju. Gradacja musi być – Najwyższego błaga się o sprawy kraju, a już regionalnie suszmy głowę Maryi, by wzięła w ręce pomyślny bieg spraw w jakimś Wygwizdowie Górnym, czy nawet Iławie.

Chociaż... nie! Tu to nie przejdzie, lokalnie mamy do czynienia chyba z bóstwem pozachrześcijańskim, bo ostatnio co msza w amfiteatrze czy procesja na Boże Ciało to ulewa rodem ze sztormów morskich. Widać, że irytują go księżą i wierni do kupy, może po zmianie władzy na normalną da się ów trochę udobruchać. Jakiś gest pojednania trzeba wykonać, bo jest stanowczo za nerwowo.

Leszek Olszewski

  2006-08-30  

Z komentarzami zapraszamy na forum
Wróć   Góra strony
106602536



REDAKCJA:
redakcja@kurier-ilawski.pl


Zaproszenia: co, gdzie, kiedy?
informator@kurier-ilawski.pl


Biuro Ogłoszeń Drobnych:
ogloszenia@kurier-ilawski.pl


Biuro Reklamy:
reklama@kurier-ilawski.pl


Kronika Towarzyska:
kronika@kurier-ilawski.pl






Pierwsza strona | INFORMACJE | Opinie | Kurier Zdrowia i Urody | Papierosy | CENNIK MODUŁOWY | Ogłoszenia drobne | Ogłoszenia modułowe
Stopka | Wyszukiwarka | FORUM | 
E-mail: redakcja@kurier-ilawski.pl, reklama@kurier-ilawski.pl, ogloszenia@kurier-ilawski.pl
Copyright © 2001-2024 - Kurier Iławski. Wszystkie prawa zastrzeżone.