Gratuluję wyników wszystkim trzem kandydatom na burmistrza Iławy. Dziękuję też wszystkim głosującym na prezentowaną przeze mnie postawę. Jestem zadowolony ze skromnego wyniku: 840 głosów (z moim 1 głosem), czyli blisko 9 procent. Sporo jak na tak krótki okres kampanii i relatywnie najmniejszy kaliber możliwości.
Henryk Witkowski
Stojąc przed zakładami pracy rano o 6 godzinie, miałem okazję porozmawiać z ludźmi. Dało się zauważyć niewielkie zainteresowanie wyborami lokalnymi. Co z tego, że słyszałem miłe głosy, typu: „Ale kandydat! Tak rano wychodzi do ludzi”. Niektórzy nie chcieli nawet się zatrzymać. Młody mężczyzna popatrzył mi prosto w oczy i zdecydowanie odmówił: „Nic nie jest pan dla mnie w stanie zrobić, dlatego NIE idę na wybory”. Żal, gdy młodzi ludzie tak beznadziejnie oceniają dotychczasowe działania lokalnej władzy i jednocześnie martwią się tylko o siebie.
Z pewnością brakuje ludziom przekonania o możliwości wpływu na lokalną władzę. W Iławie frekwencja zakończyła się na szokującym pułapie raptem 37%, zatem ogromna większość mieszkańców nie poszła do urn. Kłębią się różne myśli... Czyżby pokutowała jeszcze postawa czasów rozbiorów? Bezsilność, chęć poddania się – dla tzw. świętego spokoju? Można dać się zgermanić czy zrusyfikować, ale można też i walczyć, walczyć o maleńki fragment Polski dla siebie, dla dzieci, dla innych...
Nasz komitet „Wspólnota” w bardzo krótkim czasie ZAISTNIAŁ. Ochoczo skorzystaliśmy z podpowiedzi zorganizowania debaty kandydatów na burmistrza Iławy. Taka debata uczyniłaby wiele.
Po pierwsze. Pokazałaby, że pomysł na Iławę w wykonaniu Platformy Obywatelskiej to dalsze, wyłącznie konsumpcyjne sięganie po dotacje z Unii. Takie postępowanie wymusza dalsze ogromne kredyty i wyprzedaż majątku miasta. A co będzie kołem zamachowym gospodarki lokalnej, gdy dotacje się skończą? Jest część ludzi, którym pasują te nowe ronda, ulice, chodniki czy nawet kosztowny w utrzymaniu basen. Ale ciągłe zadłużanie miasta nie wspiera aktywności gospodarczej jego społeczeństwa. Ciągłe zadłużanie służy tylko wybrańcom, wąskiej grupie. Służy tym, którzy mają stabilną, niezłą sytuację finansową. Większość jednak woła o pracę!
Po drugie. Każdy z kandydatów zmuszony byłby publicznie podzielić się z innymi autorskimi pomysłami na Iławę. W trakcie debaty byłaby możliwość podsłuchania sposobów na uaktywnienie rodzimego choćby środowiska przedsiębiorców. A może brakuje pomysłów dla najistotniejszego problemu Iławy...
Po trzecie. Komitet „Wspólnota”, dzięki relacji lokalnych mediów z debaty, zaistniałaby wyraźnie w opinii publicznej. Dlatego, w ocenie dotąd rządzących miastem, debata nie mogła się odbyć. To było nie do przełknięcia. Trzy czołowe partie nie mogły poddać się „dyktatowi małej grupki ludzi” skupionych przy niepartyjnym Henryku Witkowskim. Każdy, nawet najmniej rozumny głos na „nie” z pozostałych partii iławskich, przeciwnych debacie kandydatów na burmistrza, był na rękę sztabowi PO.
Po czwarte. Debata przewidziana na ostatni tydzień przed wyborami mogła odrobinę skruszyć notowania obecnego burmistrza Włodzimierza Ptasznika. Słyszało się o sondażach blisko 80%. Te procenty okazały się naciąganą mrzonką. Znowu zagrało odpowiednie nastawienie wobec rządzącej PO, spokojnie „prowadzącej do krainy dobrobytu”. Gdyby doszło do debaty przed 1. rundą, byłaby i 2. Na nic tu pojękiwania o Witkowskim, który odebrał głosy kandydatowi PiS. Bez debaty głosy wszystkich trzech kandydatów (PiS, SLD, Wspólnoty) nie mogły być większością wobec urzędującego burmistrza (PO).
Wnioski. Jeśli udało się rządzącej ratuszem ekipie wytworzyć specyficzną atmosferę rozmowy o Witkowskim – czyli tylko jakimś tam nauczycielu muzyki – jest to niewątpliwie sukces zwycięzców. Dyplom technika ekonomisty o specjalności „ekonomika i organizacja przedsiębiorstw przemysłowych” nie istniał, bo nie pasował do usilnie nakręcanego wizerunku dziwaka z marginesu i ciemnoty stającej okoniem. Bo Witkowski to ma być tylko ten, co śpiewa w chórze, najlepiej w jakimś tam sobie kościelnym...
Ani słowem nie było w kampanii mowy o programie wyborczym (nowym i starym – sprzed 4 lat). Cicho sza o konkretnych problemach Iławy. Przykład. Łatwo jest odgadnąć, dlaczego przed wyborami nie sprzedano miejskiego majątku tkwiącego w spółce z iławską Energetyką Cieplną. To nie mógł być temat na krótko przed wyborami. Może być za to roztrząsany temat Witkowskiego, czyli dziwaka i rozłamowca.
Zrezygnowałem z członkostwa w iławskim kole PiS, bo nie godzę się na schlebianie partyjnych kolegów groźnym poczynaniom rządzącej Platformy wobec interesów zbiorowych całej społeczności Iławy, a nawet całego regionu w obszarze administracyjnym powiatu. Bardzo groźne było rozmontowywanie szpitala, groźne jest dalsze zadłużanie miasta czy podsuwanie nowych stołków według klucza partyjniackiego. Groźne jest również – być może przymusowe – wciąganie na listy wyborcze całego legionu urzędników, dotąd chcących wykonywać jak najrzetelniej swoją pracę przy biurku. Przy tak niskiej frekwencji, jak widać, okazali się złotem.
Henryk Witkowski jest teraz tym, który ma czas, by w ciągu 4 lat zgromadzić wokół siebie ludzi z pomysłami na ucieczkę od politykierstwa. Witkowski pozostaje chętnym do dyskusji o polityce gospodarczej i społecznej Iławy. Zostawiam w pamięci mieszkańców mój schematyczny rysunek z kampanii, będący dopełnieniem, a może uproszczeniem programu dla Iławy. Który jeszcze komitet pokusił się na przedstawienie i opublikowanie swego programu?
Jestem gotów do pracy bez diety. Jestem gotów rozmawiać o zadłużeniu Iławy nie tylko na sesjach w ratuszu. Można mówić o tym na łamach lokalnej prasy. Swoją postawą pokazuję, że nie trzeba wygrać, by zachować się jak należy. Nie schowam głowy w piasek.
Chciałbym podziękować wszystkim angażującym się w moją kampanię wyborczą. Wiem, że mam przyjaciół i dobrych znajomych. Dziękuję im. Dziękuję moim najbliższym: i tym dorosłym, i tym jeszcze nieletnim. Zrozumienie dla przyświecających mi celów udowodnili nie tylko zaufaniem, ale mrówczą pracą własną – aż 12,5 tysiąca kopert zostało ostemplowane jedną pieczątką. Wytrwała praca popłaca, już niejeden raz się o tym przekonałem.
HENRYK WITKOWSKI