Mówi się już otwarcie, że sytuacja finansowa Iławy jest bardzo, bardzo trudna. Narastająco widać było to zjawisko od kilku lat. Widać po rozbuchanym apetycie lokalnych ekspertów po linii zadowolenia partyjnego (czytaj: przyzwolenia „elyty”) na wielomilionowe inwestycje w mieście Iławie (na wiwat?). Jednak strach i realia zajrzały w oczy. Czy szaleństwo ciągłego zadłużania Iławy wreszcie zakończy się? Czyżby „elyta” przetarła wreszcie oczy? Dopiero na skraju przepaści...?
Burmistrz Włodzimierz Ptasznik (PO) wspomniał na ostatniej sesji rady o tym, że nikt nie zrezygnowałby z unijnych funduszy z obecnego „rozdania”. Rozdanie to kończy się z wielu powodów.
Aż strach pomyśleć o stworzeniu możliwości do dalszego pogłębiania deficytów w budżetach samorządów lokalnych zmierzających pod ustawowe, a i tak przekraczane niejednokrotnie, 60% wskaźnika zadłużenia miasta (względem dochodów).
WYTRACANIE TEMPA
INWESTYCYJNEGO?
Do przewodniczącego rady i radnych burmistrz zwraca się m.in. takimi słowami (zachęcając do akceptacji projektu budżetu na 2013 r.): „nie chcemy (…) wytracić inwestycyjnego tempa”. A jak w takim razie potraktować przewidywane wykonanie dochodów w minionym (2012) roku na poziomie blisko 96 mln zł (dochody miały być na poziomie ponad 103 mln zł!) w porównaniu z planami dochodów w tym roku na poziomie 92 mln zł?
Dla mnie to już jest element „wytracania inwestycyjnego tempa”. Jeśli dołożyć do tego jeszcze nadwyżkę budżetową (6 mln 400 tys. zł – ma to być wykorzystane na spłatę kredytu) to wychodzi, że teraz będzie do wydania mniej o ok. 10 mln zł. I jest to spadek wydatków na przestrzeni tylko jednego roku. Chudy rok przed nami.
A np. w 2010 roku budżet Iławy „rozgrzany był do czerwoności”. Dochody planowano na blisko 120 mln zł, a wydatki zakładano na ok. 130 mln zł. W roku 2011 trochę przetarto już oczy. Dochody to rząd 115 mln w zestawieniu z wydatkami ponad 109 mln zł. Czy ktoś przyglądał się wnikliwie choćby tej kilkuletniej perspektywie?...
POWIEW OPTYMIZMU?
W tegorocznych założeniach budżetowych trzeba odnaleźć nutę optymizmu. Blisko 6,5 mln zł z tzw. nadwyżki budżetowej przeznaczona będzie na spłatę kredytu. Jest tak w planach – zobaczymy, jak będzie z wykonaniem. Gdyby wcześniej pomyśleć o spłacaniu zaciąganych kredytów, to można by mówić o maleńkim preludium gospodarności w Iławie.
„Kompozytorzy” iławskiej gospodarności posługują się jednak plagiatami. Jeden z tych „kompozytorów” jest przy tym butny. Jeśli w planach budżetowych na ten rok można ustalić (tu trzeba prawie egzekutora – do pilnowania) wysokość zadłużenia na poziomie 50%, to już ustalanie dochodów jest butą. Na rozpoczynający się rok można fałszywym optymizmem tylko planować dochody na 92 mln zł.
Trójka „kompozytorów” zachłysnęła się unijną kapelą i teraz zaczynają się kłopoty. Trudności spadną na mieszkańców. Ich tylko można okładać wysokimi podatkami.
W czasie spotkań wigilijnych (poza domem) spłynęły do mnie pojedyncze życzenia optymizmu. Nie wiem, na ile były one szczere, na ile kąśliwe. By nie drążyć tego zbytnio w trakcie miłego spotkania, odpuściłem sobie pytania typu:
1. czy chodzi o kalendarz Majów, którego przecież nie jestem twórcą czy nawet pomysłodawcą?;
2. czy może miałbym założyć sobie „różowe okulary” dla „lemingów”?
Na czas zabawy jestem gotów do przebierania się. Ale żeby ciągle tkwić w ślepym optymizmie... Ciągle udawać, że wszystko idzie dobrze... Z założenia, z nieprzymuszonej woli mam być ślepcem – czy jak już się przyjęło – lemingiem...
PATRZEĆ W PRZYSZŁOŚĆ
PRZEZ RÓŻOWE OKULARY?
Żeby „nie bić piany”. Spróbujmy przyjrzeć się jednej rubryce z budżetu na nowy rok.
Przyjęto fałszywe założenie o wzroście pewnej grupy dochodów o ponad 2 mln zł w porównaniu z minionym rokiem. Chodzi o pozycję w budżecie z tytułem: „Dochody od osób prawnych, fizycznych i od innych jednostek nieposiadających osobowości prawnej oraz wydatki związane z ich poborem” – wykonanie w 2012: 37.938.131 zł; plan na 2013: 40.015.626 zł.
Zobaczmy pod koniec roku, kto patrzy na budżet bardziej rzetelnie: czy urzędowo optymistyczny burmistrz ze swoimi fachowcami, czy może pojedynczy (ale nie sam) Henryk Witkowski?
W całym planie budżetu można znaleźć jeszcze inne wielkości, które wpisano tylko dlatego, by popatrzeć w przyszłość przez różowe okulary albo by zbyt szybko nie katapultować się z „zielonej wyspy” wymyślonej przez oszustów od PR-u.
KOMU JESZCZE PRZYŁOŻYĆ
ZA ZBYTNI PESYMIZM?
A teraz chciałbym jeszcze przytoczyć jedną wypowiedź. Nie są to moje słowa. Tak pesymistycznie opisany jest stan nie tylko Iławy, ale i całej Polski. Gospodarka makro i mikro opisana przez funkcjonariusza samorządowego z najwyższej iławskiej „półki”:
„Nasze możliwości budżetowe są wciąż mocno ograniczone. Głównym powodem takiego stanu rzeczy jest, podobnie jak w latach poprzednich, choć nigdy jeszcze w takim wymiarze, osłabienie dynamiki budżetowych dochodów własnych i dochodów ze sprzedaży mienia. To wynik globalnego kryzysu ekonomiczno-finansowego, determinującego ogólny stan koniunktury. Problem ten dotyczy nie tylko Iławy, dotyczy on wszystkich gmin w Polsce.”
By nie być PO-mówionym o donosicielstwo, nazwisko z urzędu pozostaje tylko do wiadomości redakcji. By zachować twarz, taka osoba mogłaby „opuścić stanowisko dowodzenia z powodów zdrowotnych” w obliczu „globalnego kryzysu ekonomiczno-finansowego”.
Dziś nikogo już nie będę oblewał PO-ptymizmem (powinno być: optymizmem?).
HENRYK WITKOWSKI