Antoni Macierewicz jednak nie dał rady przyjechać do Iławy na 35. rocznicę internowania w stanie wojennym. Felietonista Bartosz Gonzalez wysnuł tezę, że z przyczyn „dyplomatycznych”, choć nie znał i nie podał faktycznych powodów, ale nie przeszkodziło to w snuciu fantazyjnych teorii. Szkoda, bo niepotrzebnie zaniżył wartość swojego ciekawego tekstu.
Jako przewodniczący powiatowych struktur PiS w Iławie poczułem się wywołany do dyskusji. Wyjaśniam więc, że minister Antoni Macierewicz nie wybierał się do Iławy w celu „udzielenia poparcia” lokalnym strukturom PiS. Wizyta była planowana z powodu okrągłego jubileuszu internowania. Miała to być podróż osobista posła i ministra, który w roku 1981 również trafił do Iławy na zsyłkę.
Rocznica wprowadzenia stanu wojennego przez komunistyczny reżim PRL świętowana jest w Iławie cyklicznie. W tym roku przypadł okrągły 35. jubileusz, więc było bardzo uroczyście. Zaczęło się pod bramą więzienną iławskiego Zakładu Karnego przy płycie upamiętniającej ludzi „Solidarności” – internowanych działaczy opozycyjnych, którzy bronili ideałów wolności.
Czas roku 1981 wielu internowanym „połamał” całe ich późniejsze życie: przymusowe wyjazdy bez możliwości powrotu do kraju, brak możliwości godnego zarobku, choroby „na ciele i duchu”... czy nawet wymuszane w więzieniu zdrady wobec kolegów, przyjaciół, a nawet rodzin. Aparat komunistycznego przymusu mścił sie okrutnie – torturami psychologicznymi, biciem, szantażem.
Mimo skromnie prowadzonego dziś życia, internowani znów licznie przyjechali do Iławy na tradycyjne spotkanie „pod bramą” i zorganizowany potem przy stole poczęstunek.
Głównym organizatorem rocznicowego zjazdu internowanych jak zawsze było Stowarzyszenie „Pro Patria” z Olsztyna. Podkreślam to, bo nie była to okazja do spotkań zorganizowana przez działaczy „Prawa i Sprawiedliwości”. Oczywiście wspieraliśmy całość iławskich uroczystości. A przy okazji mieliśmy umówione spotkanie z posłem oraz Ministrem Obrony Narodowej Antonim Macierewiczem. Wiceprezes PiS miał w planie specjalne spotkanie z członkami iławskiego PiS. Żałujemy, że do spotkania ostatecznie nie doszło.
Doskonale rozumiemy zmianę decyzji ministra, trzeba było jak najgodniej uczcić w Warszawie ponowny pogrzeb dwóch zapomnianych już patriotów polskich. Wolą tych oficerów było to, by ich prochy powróciły do Ojczyzny. Z inicjatywy MON oraz IPN sprowadzono z USA ciała bohaterów II wojny – płk Ignacego Matuszewskiego oraz mjr Henryka Floyar-Rajchmana.
Podziwiamy determinację ministra Macierewicza w przywracaniu pamięci historycznej Polski wobec skrywania jej za atrapami „patriotów” i „żołnierzy” chętnie służących rosyjskiemu imperializmowi – dziś objawionemu w nowych szatach.
Lokalne iławskie PiS pod bramą więzienia było „tylko” z wiązanką kwiatów złożoną pod pamiątkową płytą. Jednak codzienna mrówcza praca w iławskim PiS niczym nie jest zakłócona. Będziemy pracowali – już pracujemy – nad zdobyciem jak najszerszego poparcia w przyszłych wyborach samorządowych i bezpośrednich wyborach na Burmistrza Miasta Iławy. Pokazujemy chęć współpracy ze wszystkimi środowiskami, stowarzyszeniami czy ugrupowaniami dla dobra całego powiatu, gminy i miasta Iławy.
Gratuluję, szczególnie wyróżniającemu się małżeństwu państwa Kałudzińskich (społecznikom z „Pro Patrii”, czyli „Dla Ojczyzny”) dobrej organizacji rocznicowych obchodów stanu wojennego, czyli wewnętrznej wojny wypowiedzianej narodowi przez Wojciecha Jaruzelskiego – osobnika, któremu pewnie wreszcie państwo polskie odbierze epolety generała za krecią robotę na rzecz rosyjskiego imperializmu. Za takie potraktowanie Polaków – jak najbardziej należy się pogarda ówczesnym „generałom”.
Jednocześnie spóźniona o wiele lat sprawiedliwość (znów ukłony dla Antoniego Macierewicza) niech jest nauczką i przestrogą dla przyszłych ewentualnych zdrajców.
Na rozpoczęciu uroczystości 13. grudniowych przy zakładzie karnym byli, oprócz internowanych i zaproszonych gości, również mieszkańcy Iławy. Odbyli „żywą” lekcję historii podpartą elementami inscenizacji stanu wojennego: samochód milicji, oddział ZOMO uderzający pałkami o tarcze bojowe... Uderzeniami mogli wytworzyć stan grozy, tym razem jednak grozą nie powiało, widać było lekki uśmiech na twarzach „zomowców”.
Dziś i mury więzienne jakby mniej straszą. Pracownikami zakładu karnego dowodzą już inni ludzie. Ludzie młodsi, którzy stan wojenny widzieli nie przez pryzmat rozkazów „ślepo-wrony”, ale z pozycji ucznia czy studenta, któremu obijali (brutalnie – w realu!) kolegów i pakowali do „suki” za ulotki znalezione w kieszeni, czy okrzyki dezaprobaty dla podłego traktowania Polaków.
„Żywa” historia z 1981 roku miała też przedłużenie przy iławskim ratuszu. Prócz zobaczenia „koksownika”, milicyjnej „suki” i wozu bojowego była też możliwość wysłuchania ładnych słów wypowiedzianych przez wojewodę z Olsztyna, Pana Artura Chojeckiego.
Spod ratusza już blisko do czerwonego kościoła na mszę patriotyczną z udziałem wielu pocztów sztandarowych i delegacji. Każdego uczestniczącego we mszy musiały poruszyć słowa homilii skierowane do modlących się za Ojczyznę.
HENRYK WITKOWSKI