Na sesji Rady Miejskiej Iławy burmistrz Adam Żyliński kilkakrotnie zapierał się, że nie jest polityczny. Moim zdaniem jest odwrotnie. Będę się posługiwał cytatami z artykułów „Kurierze”. To, co w Iławie burmistrz (nie) proponuje w sprawie reliktów podlegających ustawie dekomunizacyjnej jest zachowaniem jak najbardziej politycznym.
Politycznym choćby w tym tylko kierunku, by w nadchodzących wyborach samorządowych zaskarbić sobie względy u pokaźnej grupy iławian.
Polityczne zachowanie burmistrza zaczęło się z pół roku wcześniej, też na sesji, gdy zagadnięty o wykonanie ustawy dekomunizacyjnej odpowiedział wymijająco: przyjrzę się temu. Każdy kto umie „czytać” takie formułki był przekonany, że w Iławie wojewoda, a nie burmistrz, będzie musiał zająć się wykonaniem tej ustawy. Swoim postępowaniem burmistrz nie potwierdza, że jest „tylko pragmatyczny i nastawiony na wspólną korzyść, jaką jest dialog społeczny”. Znowu jest to słowna woltyżerka mająca w sobie dużo emocji. Wywoływanie emocji, a nie pragmatyka, jest często jedyną umiejętnością polityka. Bo jak inaczej określić sprzeczność, by „wspólną korzyść, jaką jest dialog społeczny” przeciwstawiać dyskusji o charakterze ideologicznym.
Zacytuję burmistrza: „Nie wciągajmy się w dyskusję o charakterze ideologicznym. Gdy zaczynają się emocje o charakterze politycznym, to wszyscy zaczynają się nie lubić. Po co nam to potrzebne?” Ano właśnie!
Jako pełnomocnik lokalnego PiS (jest partią centro-prawicową, a nie skrajną prawicą) chciałbym zdecydowanie odciąć się od chęci sztucznego podziału iławskiego społeczeństwa na grupy ważniejsze i mniej ważne, na grupy mądrzejsze i mniej mądre.
Ale nikt nie jest ślepcem: są podziały! Bo istnieją różne poglądy. I teraz – co lepsze? Czy udawać, że na lokalnym podwórku ja jestem od „zagłaskiwania” różnic w poglądach, bo nikt lepiej ode mnie tego nie potrafi?
A może warto postawić na otwartość. Są między nami różnice, które prowokują do dyskusji. Są zaniedbania od dziesięcioleci w sferze kultury, najnowszej historii Polski? I my, przedstawiciele centro-prawicy proponujemy rozwiązania, które mogą się przecież spodobać choćby młodym ludziom spod znaku lewicy.
Rozwiązaniem może być dla nich przecież odcięcie pępowiny od haniebnych powojennych lat. Nie przechowujmy już chwały zjednoczonej młodzieży polskiej (wyrytej na kamiennej płycie na stadionie), czy w aktualnych pismach czy dokumentach wspominek o Osiedlu „XXX-lecia” (PRL). Toż to lata czterdzieste poprzedniego wieku! Strach tknąć? Bo można stracić kilkadziesiąt głosów?
Każdy ma prawo do prowadzenia polityki na swój sposób. Wolę być w prawdzie. Stańmy w prawdzie – nic odkrywczego! Niczym złym nie jest dla mnie dialog społeczny, czy dyskusja o charakterze ideologicznym. Czy jest miejsce na dialog i dyskusję w radzie miasta?
Ktoś może próbować stawiać się ponad innymi? Burmistrz jest organem wykonawczym wobec rady miasta. W radzie miasta nie ma monolitu pośród radnych. Potrzebne są rozwiązania demokratyczne a nie sugestie typu: poczekajmy, nie ruszać tego tematu, ten temat na pewno wróci itp. Czy z pewnością burmistrz nie politykuje..? Czy inni, poza burmistrzem, nie mogą uprawiać polityki...?
Polityka może być źle odbierana przez ludzi, chcą od niej jak najdalej uciekać. Dlaczego? Bo jest „brudna”? Jest taka, jeśli jest fałszywa, kłamliwa, obraźliwa. Jeśli polityka jest miejscem pokazania wielości, różnorodności spojrzeń nie tylko na teraźniejszość, to nie ma hańby dla oddającego się jej.
Pragmatyczny burmistrz ma wiele na głowie – przede wszystkim należyte wykonywanie uchwał rady z bodajże najważniejszą uchwałą na czele, jaką jest budżet. Nikt nie odmawia burmistrzowi inicjatywy uchwałodawczej, czy możliwości kreowania polityki. Mając dobrą wolę trzeba przyjąć, że inni też mają do tego prawo.
Doskonałym przykładem pragmatyka jest wicepremier Mateusz Morawiecki. Jest jednocześnie wspaniałym politykiem. Oby po przyszłorocznych wyborach samorządowych na fotelu burmistrza siadł człowiek „z głową na karku”, umiejący cenić i używać mechanizmów gospodarczych dla dobra Iławy. Cenić mechanizmy gospodarcze, ale nie tylko...
Oto treść pisma do Przewodniczącego Rady Powiatu Iławskiego, Michała Młotka:
„W związku z rozbieżnościami w zeznaniach majątkowych radnego powiatu iławskiego, pana Jarosława Piechotki, w trosce o dobre imię rady powiatu proszę o odpowiednie (zgodne z przepisami o samorządzie terytorialnym) kroki wobec w/w radnego. Przeszkodą w odpowiednim stosowaniu prawa nie może być zasłanianie się terminem „niedopatrzenie” przy podawaniu dwóch różnych oświadczeń majątkowych dla jednej osoby. Nawet jeśli „tylko” niedopatrzeniem było podanie dwóch różnych zeznań, nie może to być traktowane jako zwolnienie od jego odpowiedzialności i wykonywania obowiązków radnego w zgodzie z przepisami o samorządzie terytorialnym. Chciałbym też wyraźnie zaznaczyć (w trosce o dobre imię partii „Prawo i Sprawiedliwość”), że radny Jarosław Piechotka nie jest członkiem PiS”.
W zależności od tego, co postanowi przewodniczący powiatu, może będziemy mieli okazję przyjrzeć się mijającemu systemowi tzw. sprawiedliwości. Mam nadzieję, że jest to system do wyrzucenia, system dla lepszych i gorszych, dla „ważnych” i „malutkich”.
Obecny rząd z prezydentem RP i rządząca centro-prawica toczy walkę o lepszą Polskę na wielu płaszczyznach. „Góra” w naszym państwie jest już „poustawiana”. Wiedzą o służbie dla Polski. Znikają wysokie emerytury dla złoczyńców i oprawców. Czas pomyśleć o prześladowanych.
W naszym „powiecie” za chwilę będzie widać, kto dzieli Polaków, kto dzieli mieszkańców. Przy doskonale prowadzonej machinie propagandy udało się wmówić, że wszystkiemu winien Kaczyński.
A tu w Iławie też Kaczyński rozgrzeszy(ł) radnego za dwa różne zeznania? W odpowiedzi może usłyszę (przeczytam), że każdy ma prawo do pomyłki. Z tym się zgadzam. Nie zgadzam się jednak z tym, że niektórych zwalnia się od odpowiedzialności za pomyłki. A wygląda na to, że radnemu pomyłka „ujdzie na sucho”.
HENRYK WITKOWSKI