Chłopcy z podwórka zadłużają samorządy, gdyż premier Tusk na spotkaniu z wierną armią Partii Obłudy dał sygnał, że wolno przekraczać progi ostrożności. No to rozlało się po całej POlsce szaleństwo budowania na kredyt.
Pretekstem miała być sesja absolutoryjna Rady Miejskiej w Iławie. Głosowano przyjęcie wykonania budżetu za rok 2012 i powiązane z tym absolutorium dla burmistrza Włodzimierza Ptasznika. Taka czyta formalność. Sami swoi.
Ja będę pisał zupełnie nie siląc się na obiektywizm. Wręcz przeciwnie, będę starał się pokazać z przedstawionego wykonania budżetu Iławy wielkości mnie interesujące. Jeśli gdzieś pomylę się, to proszę mnie poprawić.
W dochodach osiągnięto wskaźnik 99,21%. Jest to niezły wynik, na papierze wygląda naprawdę nieźle. Ale już z innymi wskaźnikami jest gorzej, wręcz dramatycznie.
DO IŁAWY BIEDA
WKROCZYŁA...
W wydatkach dynamika jest już tylko na poziomie 95,47%.
„Na ukształtowanie się wydatków znacznie poniżej planu miało wpływ przede wszystkim poniesienie niższych kosztów związanych z bieżącym funkcjonowaniem miasta, wydatków na wynagrodzenia i pochodnych od nich składek oraz wydatków majątkowych przeznaczonych na realizację wieloletnich zadań inwestycyjnych”. Cytat z przedstawionego wykonania budżetu brzmi cokolwiek enigmatycznie, mało czytelnie dla zwykłego zjadacza chleba. Pokuszę się jednak o skwitowanie cytowanego zdania jednym słowem: BIEDA!
Można jeszcze inaczej. PO-wszechna władza, przy niechęci do kominów fabrycznych, nie ma pieniędzy na fontannę na Starym Mieście. To pewnie można zmieścić w cytowanych „niższych wydatkach związanych z bieżącym funkcjonowaniem miasta”. Egipskie ciemności (planowane niższe wydatki?...) na Starym Mieście też pewnie obniżają ten dział wydatków.
Przykładów na „poniesienie niższych wydatków związanych z bieżącym funkcjonowaniem” znajdzie każdy wokół siebie – przy odrobinie zainteresowania sprawami miasta. Bardzo wszystkich namawiam do aktywnej postawy wokół tematu bieżącego funkcjonowania Iławy.
A może jestem w błędzie. Może burmistrz z całą iławską „elytą” obniżyli sobie wynagrodzenia i stąd wykonanie wydatków na poziomie trochę ponad 95%? Zabawne pytanie...
MOŻNA JESZCZE
IŁAWĘ ZADŁUŻAĆ
Mimo tych dziwnych, niezrozumiałych „oszczędności”, wskaźnik zadłużenia pozostaje na bardzo wysokim poziomie, bo aż 54,45%. To jest jeszcze poniżej dopuszczalnego progu (60%), ale śmiało, wysoka rado miasta z Panem burmistrzem na czele – można więcej.
Znam miasta, gdzie wskaźnik zadłużenia przekracza (albo zbliża się do) 60%. I nie wchodzi tam zarząd komisaryczny. I nie rozwiązuje się jeszcze rady miasta. A więc dalej, śmiało po następne kredyty... Ile jeszcze ścieżek rowerowych ze sterczącymi krawężnikami (sterczącymi w poprzek ścieżki) można pobudować... A ile nowych dróg z ograniczeniem do 30 km/h... Może jeszcze kilka „orlików”, by oderwać dzieci od komputera... A gdzie dzieci... A to nic, że w Anglii statystyczna Polka rodzi więcej dzieci niż u nas...
Mieszkańcy Iławy podenerwowani brakiem pracy mogliby więcej takich cudacznych inwestycji podpowiedzieć...
Mogę próbować pocieszać zainteresowanych finansami Iławy. Ale tylko na chwilę.
W przedstawionym wykonaniu budżetu za 2012 rok burmistrz zdobył się na hurrrra-optymizm. Ostatnią spłatę zaciągniętych kredytów i pożyczek (4 mln 35 tys. zł) wpisano na rok 2020. I tu już koniec optymizmu!
Spisano swego czasu ważny dokument (pewnie następny pseudo-ważny obowiązek dla rady miasta i burmistrza), co się zwie wieloletnią prognozą finansową dla Iławy na lata 2013-2029. W tym jakże poważnym dokumencie, do którego co jakiś czas wnoszone są poprawki, spłaty długów Iławy nie kończą się jednak na 2020 roku. Sprzeczność w dokumentach, w uchwałach? Można tak?
CREDO MANIPULACJI
Ludzie, jak w całej PO-lsce, coraz częściej przecierają oczy po tego rodzaju dezinformacjach...
Kto wie, na jakiej wysokości prawie 200-tonowy samolot ściął pień brzozy pod Smoleńskiem? Nasz drobniutki Kubica, mając niecałą ledwo 1 tonę pod pedałem gazu, niedawno nie dał szans drzewom we Włoszech i ścinał je niczym skalpel. Proszę nie podawać milimetrowych różnic w, chyba, czterech różnych wysokościach. Te różnice „szły” w metry!
Wiele lat temu mówiło się o „ruskim miesiącu”. Znaczyło to „wiele” albo „nie wiadomo, jak długo”. Może są „ruskie metry”. Ile to może znaczyć? Może stąd nasi specjaliści od wypadków lotniczych za nic nie są w stanie przeliczyć wysokości brzozy obliczonej „ruskimi metrami” na międzynarodową jednostkę miary, jaką jest metr, po prostu – metr.
Aaaa... i jeszcze jedno – ta brzoza miała utrącić skrzydło rozsypanego po okolicy samolotu. Tak zapodała „międzynarodowa” rosyjska komisja. A ta komisja to komisja międzynarodowa czy rosyjska?
BATONIK = CYGARO
Jeszcze o dezinformacji. Jacyś zapewne pisowscy dziennikarze (cha, cha!) z gazety wybiórczej podjęli temat palenia cygar i picia wina na imprezkach PO-wszechnie szanowanej partii. (władca tej partii jest chętnie PO-klepywany przez szefów ościennych państw – i z lewa, i z prawa.) Ale według byłego marszałka sejmu to nie były cygara, tylko batoniki. A o winie nie ma mowy. Mogły to być cukierki. Choć z cukierkami mógł być trochę ostrożniejszy. Z landrynek można przy odrobinie dobrej woli zrobić napój alkoholowy.
Maciej Rygielski, powiatowy przewodniczący PO, chciał zabłysnąć na łamach „Gazety Olsztyńskiej”. Pochwalił się, że pomógł niepełnosprawnemu na wózku, któremu – uwaga! – nikt nie chciał pomóc. „Nikt” znaczy kto? Od czego zatem jest urzędnik Rygielski i jego aparat urzędniczy? Czy to jakieś novum, że urzędnik wykonał swoje zdanie? Czyżby oprócz ciepłej wody w kranie należało dziękować urzędnikowi PO również za to, że wykonał swoją powinność zamiast, na przykład, plotkowania i personalnego szczucia? Zabawna „dziennikarka” gazety z Olsztyna znowu zapomniała dopytać starostę, czy te szumnie podarowane inwalidzie 3 tys. złotych poszły z kieszeni prywatnej Rygielskiego, czy jednak z funduszu urzędowego.
Dobrze, że w Elblągu (i nie tylko) przegoniono PO-prawiaczy naszego kraju. W Iławie to też jest nieuniknione. Musi nastać czas nadziei – z wizją, z uwagą na uciekających za granicę (mniejsze zło?).
I, tak jak w Elblągu, trzeba będzie zacząć od audytu wszystkiego, co związane jest z zasobami i gospodarką miasta, bo wyłania się obraz PObojowiska. Kto przegrywa? Podatnicy, całe społeczeństwo.
HENRYK WITKOWSKI