W iławskim teatrze politycznym niestety brakuje opozycji. No żeby ani jeden radny nie wydał z siebie żadnego komentarza na temat wykonania budżetu za 2010 rok przez burmistrza i jego urzędników?! Czy rzeczywiście „wszystko gra”...?
Henryk Witkowski
Czy burmistrz Iławy, doktor słynnej na Kortowie akademii rolniczej Włodzimierz Ptasznik, jest aż tak bardzo przekonujący w swoim pseudo-optymizmie? Przyjrzyjmy się.
Większościowa grupa radnych PO jest tak bardzo spokojna o wyniki jakichkolwiek głosowań, że pozwala sobie nawet na zasypianie podczas obrad rady miejskiej. Niespotykana to sielanka przy decydowaniu o milionach społecznych (czytaj: naszych) złotówek.
Tymczasem na sesjach zapadają najistotniejsze dla miasta Iławy decyzje. Jak radni z opozycji zaczną zasypiać na kolejnych sesjach, to chyba odważę się wymieniać wszystkich śpiochów z nazwiska. Co musi wydarzyć się w Iławie, żeby opozycyjni radni byli aktywnymi? Rolą opozycji byłaby walka o dobre imię rady miasta. Na dziś to kompromitacja.
* * *
Stary plan zagospodarowania przestrzennego miasta nie obowiązuje, bo... jest nowy, a ten z kolei został odrzucony przez Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) w Olsztynie. To kompromitacja dla rady, jej przewodniczącego i całego urzędu miasta na czele z burmistrzem.
W obronie takiego stanu rzeczy znowu można posłużyć się głębokimi myślami: „Jeśli robi się wiele, to możliwe są błędy”. Możliwe. Wypada jednak dodać, że za błędne decyzje jest zwykle kara. Może naczytał się ktoś o bezstresowym wychowaniu, może ktoś rozdaje już w Polsce certyfikaty dla nietykalnych, na podstawie których nie można pociągnąć do odpowiedzialności, bo są oni wychowani bezstresowo...
Nikomu, w dalszym ciągu, nie przeszkadza wskaźnik zadłużenia miasta sięgający blisko 54 proc. Nikomu nie przeszkadza również kwota długu publicznego bliska 57 milionom PLN. A deficyt budżetowy za 2010 rok, to ponad 17,5 mln zł!
* * *
Póki co, wszystko można odrzucić poprzez głosowanie. Można nawet urządzać głosowania nad tym, jak ma wyglądać Prawda... Tak, nastały czasy gdy Prawdę ustala się w głosowaniu. Niesamowite jak można niszczyć demokrację w tak rozmyślny sposób. Jest to chyba powodem ucieczki przeciętnego człowieka od życia społecznego, od polityki.
Przy temacie iławskiego bezrobocia „wersja z urzędu” zawsze jest optymistyczna. Fakty, zgoła odmienne od życzeń, powinny zadziałać jak dzwonek ostrzegawczy. Ładny, sielankowy obrazek iskrzy. Bezrobocie w Iławie w statystykach wygląda być może nie najgorzej, ale tylko dzięki masowej ucieczce młodych i zaradnych poza granice miasta, a nawet kraju. Spada liczba mieszkańców Iławy. Takie są fakty.
* * *
Sprawa basenu. Z powodu znanych już półrocznych opóźnień, nie spłynęło do Iławy aż 3,5 mln złotych! Nadwyżka operacyjna (niektórzy nazywają to „oszczędnościami” – ja tego nie rozumiem) w wysokości 2 mln zł pokryła tę stratę tylko w części. Ale to tylko część. Czy możliwe jest wybudowanie basenu bez kwoty 1,5 mln zł?
Posługuję się tylko wielkościami, o których usłyszałem na sesji. Nie mam żadnych „interesujących” dokumentów. Piszę o tym, bo już raz byłem wezwany na policyjne przesłuchanie. Nie wiem nic ciekawego na temat finansów, czy gospodarności w ratuszu. Potrafię jednak milionowe kwoty przyporządkować życiu – pieniądze to nie tylko grupy cyfr w rzędach czy tabelach. Dodawania i odejmowania uczą się już dzieci w młodszych klasach szkoły podstawowej.
Już wydawało się, że termin wyborów samorządowych na jesieni 2010 roku był wystarczającym argumentem do uroczystego otwarcia basenu. Nic z tego... Nawet możliwość błyśnięcia w świetle jupiterów kampanii wyborczej nie była na tyle atrakcyjna, żeby się nasi kochani urzędnicy magistratu zmusili do bardziej wytężonej, a zwłaszcza skutecznej pracy. Nawet dla własnej propagandy sukcesu. Sam nie wiem – tacy byli pewni swego, że wygrają wybory, czy jednak aż tacy nieudolni, że nie potrafili zadbać o spodziewany poklask przy otwarciu basenu w terminie...? (tuż przed wyborami). Na kolejny termin wreszcie ruszył wymarzony basen, jakby prezent na „Dzień Dziecka” 1 czerwca 2011 roku. Nawet los się uśmiał.
W dalszym ciągu pozostaje jeszcze sprawa kar umownych za niedotrzymanie terminu oddania basenu do użytku. Wpuszcza nam się informacje o pozwie sądowym przygotowywanym przez Pol-Aquę. Znakomita firma, budująca nam basen, pozywa nasze miasto Iławę do sądu? Co na to Iława? Gdzie jest burmistrz? Na jakim etapie są nasze urzędnicze pisma, by odebrać słuszną karę umowną od firmy wykonawczej Pol-Aqua?
Rad bym się z kimś założyć, że wszystko zmierza ku temu, by między burmistrzem Iławy a Pol-Aquą doszło w sądzie do ugody. Nic to, że Iława nie otrzyma wpłaty z tytułu kar umownych za niedotrzymanie terminu. Za to w ratuszu odnotuje się wielki sukces: Iława nie będzie winna jakichkolwiek pieniędzy za wykonanie robót koniecznych.
* * *
I tak się kręci ten kabarecik... Ale ja jestem uparty. Dlatego uprzejmie donoszę, że:
1). W związku z tak niesamowicie pozytywnym obrotem (tylko wybranych) fragmentów gospoDarności w naszym mieście Iławie, zastrzeżeń do wykonania budżetu nie było.
2). W związku z optymizmem panUjącym w czasie obrad rady miasta, udzielono też absolutorium burmistrzowi Iławy.
3). W związku z tym, jestem przekonany, że radny Eugeniusz Dembek nie odczytał nastroju dominującego na sali obrad. Może zagaPił się, bo chyba nie zaspał... Jako jedyny wstrzymał się przy głosowaniu nad budżetem, a przy absolutorium dla burmistrza był przeciwny.
4). A ja, naiwny, nie tak niedawno pogrAtulowałem odwagi Panu radnemu Dembkowi.
HENRYK WITKOWSKI