Stara prawda mówi, że po domysłach poznać durnia. No może ujmijmy to eufemistycznie – nie „durnia”, ale „głupca”. Dodatkowo rozpoznać go można także po kleconych na prawo i lewo „scenariuszach”, które mimo że nigdy się nie ziściły bądź nie ziszczą – dają statystycznemu głupcowi jakieś wytłumaczenie przypadków, z którymi się styka.
Leszek Olszewski
Forum internetowe Kuriera do niedawna opanowane było przez „Nieomylnego”, który nieznanym sobie ludziom i w ramach dyskusji z ich poglądami uzmysławiał, że długie lata się moczyli, bądź też mamusia nie karmiła ich piersią... No krystalicznie czysty przypadek psychiatryczny i to uniwersyteckiego kalibru, by ludzie mogli się habilitować i pisać doktoraty skoro takie exemplum trafiło pod ich skrzydła. Ale jego zostawmy własnym frustracjom, gorsze jest, że znalazł ów aktualnie naśladowcę o porównywalnej oryginałowi schizofrenii.
Wzmocnionej dodatkowo kłopotami z ortografią, których – oddajmy mu – „Nieomylny” nie miał. Taka mała rekompensata Matki Natury za całokształt wyrządzonych mu krzywd. Przypadek nr 2 kryje się pod wdzięcznym pseudonimem „Benek” i raczej nie jest to nasz wspólny znajomy z Watykanu – kardynał Ratzinger. Chociaż poziom „wprawy” w polskiej ortografii raczej mógłby wskazywać taką ewentualność.
Benek otóż – a opieram się na kilku wyrywkowo przyswojonych wpisach – jest podobnie jak „Nieomylny” życiowym frustratem. Ma on zastępy wrogów – mniej więcej jest nim każdy kto nie zamierzał w niedzielę oddać głosu na PiS. To pi razy drzwi syndrom całej tej smutnej formacji, „Benek” jednakże jakby bardziej lata z siekierą w ręku i pianą na wargach. Nagminnie czegoś „rząda”, grozi odwołaniem „wujtów”, „żyga” na kandydatów PO etc, gdyż ci nieustannie „piepszą” bzdury. Poza tym to darmozjady, podczas gdy on sam – w swoim mniemaniu „ciężko charuje”.
Przy czym święte dla niego ugrupowanie – PiS uważa także za członków ogólnej szajki, gdyż z właściwą sobie jasnością konstatuje: „Jedynie PiS rozwali te układziki, przywróci normalność, bo reszta bandy to układ, więc nie można na nich głosować, bo sprzedadzą Polskę”. No światłość – nie wiem czy wiekuista, pojawiła się na forum Kuriera, jakżeż godnie zastępując „Nieomylnego”. Także w warstwie proroctw, przed którymi i biblijni Izajasz z Ezechielem musieliby się niechybnie pokłonić w geście pokory. Oto wycinek z nich, pisownia oryginalna.
„Ludzie z Platformy i LiD-u zeźrą was do końca. Po wyborach się będą śmieli z was, będą mieć was gdzieś (niby zrozumiałe, jeśli rzeczywiście „zeźrą”, zeżarci skończą w miejscu ciała na cztery litery). Jak ktoś straci pracę, będzie potrzebował opieki, pomocy materialnej – pokarzą tyłek (oby nie był to moment wydalania zeżartych). Wyśmieją, rozłorzą nogi w fotelu i będą się śmiać, że ryba haczyk połknęła.”. Jest też indywidualne ostrzeżenie szefa PO przed Kwaśniewskim, również tyczące spraw o podłożu kanibalistyczno-trawiennym: „Ale niech pan pamięta – to zawzięty komunista i poźre pana. Szkoda mi pana…”
Jeżeli przyjmiemy tu zaczerpniętą z logiki zasadę implikacji, czyli wynikania, z której wywieść należy, że „zawzięty komunista” Kwaśniewski czy nie Kwaśniewski a priori na widok Tuska będzie się zabierał do pożarcia go, to pan Donald z Gdańska ma nieciekawie. Nawet w sopockim Aquaparku, czy na widowni kinowego multipleksu musi nieustannie uważać, bo nie daj Bóg blisko usiądzie, bądź też przepłynie jakiś zawzięty, anonimowy komunista i chłop ryzykuje więcej niż przy starciu z rekinem ludojadem.
Rekin przynajmniej nie ukrywa, że jest rekinem, a „zawzięty komunista” w celu napełnienia żołądka Tuskiem niewykluczone, że wyjdzie za nim do toalety, czy poprosi o pomoc na przylegającym do basenu parkingu. Donald ufny – nie odmówi i tyle go może być wśród żywych. Benek to naprawdę wizjoner przy którym miernoty typu „Nieomylny”, Nostradamus czy starożytne babki z wyroczni w Delfach to popłuczyny branży. I taki ktoś za darmo używa siebie na komentatorskim z założenia forum! Aż się wierzyć nie chce w tyle szczęścia w jednym miejscu!
Niespodziewanie chyba dla siebie wygraliście zawiadujący tą stroną los na loterii! Złapaliście ot tak, z przypadku pana Benka (jeszcze nie pana Boga) za nogi! Nie zeźryjcie go tylko pochopnie, sceptycznie podchodząc do jego wpisów, bo się jeszcze obrazi i z zapowiadanych przez siebie czystek i janosikowania wyjdą nici. Nie można pozwolić, by tej jesieni nuda znów wzięła w objęcia te bagienne okolice, a przy aktywnym człowieku kalibru Benka zagrożenie owo skutecznie daje się poźreć bez skutków ubocznych.
O ile czytający to nie jest „wujtem”, bo tych Benek jak nie rekrutują się z PiS-u zgilotynuje, ale „wujtów” tu chyba nie uświadczysz. Przestraszeni niech spojrzą – jakby nie byli pewni – na wizytówkę. Jak jest napisane „wójt gminy”, mają spokój. Jak „wujt” – notarialnie poświadczajcie testament, wykupujcie polisę na życie, by dzieci nie umarły z głodu. Musicie proceduralnie podejść do swojego nieodległego zgonu z klasą.
Nasz internetowy „Benek” tym się pozytywnie różni od Robespierre’a, że kulturalnie uprzedza o swoich krwawo-rewolucyjncych zamiarach, nie zaś zaskakuje delikwenta nocnym waleniem w drzwi domu lub południowym – gabinetu. Zatem jednostki nie posiadające internetu po raz kolejny mają możliwość przekonać się, że nie są poważne. Przepłynęły im całe tomiska opasłe dyrdymał „Nieomylnego”, teraz ode mnie dopiero słyszą, że kimś tak ważkim w tutejszej sieci stał się – nazwijmy go po amerykańsku „Ben”. Czemu po amerykańsku? Bo nie po chińsku.
Poza tym część Nadwiślan to dowartościowuje. Jak mojego nieodżałowanego przyjaciela Stefana, który wręcz obruszał się, gdy nazwano go inaczej niż „Steve”. Chociaż nie, rosyjskiego „Stiopę” też tolerował, ale to już zależało od nastroju dnia. To jednak opowieści na inną okazję, by dwóch tak wielkich indywidualności nie ścierać ze sobą jednocześnie!
LESZEK OLSZEWSKI
opinie@kurier-ilawski.pl